6.08.2010
Po prawie 120 km po głównej trasie Rumuni dotarliśmy do Sybina (Sibiu).Momętami ostro lało więc trzeba było się zatrzymywać. Większe miasto no i większe problemy ze znalezieniem campingu.Najpierw kolejny wesoły kartograf (tym razem znaki+mapa+gps)skierował nas na camping...po kilku kilometrah zobaczyliśmy hotel Hilton i znak kampingu z tabliczką 7km <LOL>.Wreszcie z pomocą iphona znaleźliśmy hostel o wdziecznej nazwie "Flying Time".Bardzo fajne miejsce w centrum z wystrojem sprzyjającym "odlotom" ;) .Sam Sybin klimatem bardzo przypomina Kraków - pełno turystów i knajpek,życie toczy się tu do późnych godzin nocnych.Po ilości knajpek od razu widać ze to miasto akademickie:) Fajne miejsce na wieczór kawalerski ;). Jutro ruszamy w stronę trasy Transfogaraskiej
wtorek, 10 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Flying Time Hostel znaleźliśmy nie dzięki iPhonowi, ale uprzejmemu Rumunowi z innego hostelu, który bez obciachu polecił nam konkurencję :D
OdpowiedzUsuńAle żeby oddać sprawiedliwość, ustrojstwo zdradziło nam adres przybytku.
Lefcia