wtorek, 14 grudnia 2010

"Pada pada śnieg, niech zasypie nas..."

Corsa może mała, ale pałera ma :)
     Święta już za pasem , widać to szczególnie po wystroju sklepów i repertuarze świątecznych hiciorów którymi bombardują nasze uszy wszelakie rozgłośnie radiowe.Przecież  każdy szanujący się artysta musi wysmażyć jakiegoś hita żeby mu z tantiemów na prezenty wystarczyło. W końcu następny możliwy termin na dorobienie to dopiero sylwester ;).

     Wczoraj wracając z pracy wpadł nam w ucho właśnie jeden z takich utworów - poznałem tam tylko głos Krzywego. Piosnka łatwa i przyjemna, w ucho wpadająca.... do momentu gdy dojechaliśmy do domu..... Na zdjęciu widok po "przetarciu" wjazdu...a potem 2 godzinki szuflowania :) . Teraz za każdym razem gdy słyszę słodki głos Andrzeja Krzywego to sobie myślę...a nie napiszę tego - pewnie chłopina też nie raz musiał odgarniać śnieg z podwórka ;)
    I tak lubimy zimę ;)

sobota, 13 listopada 2010

Przeprowadzka

Nadszedł listopad i szwendacz nam znowu w głowach zamieszał :) Stało się to trochę wcześniej niż planowaliśmy, ale może to i dobrze....Wyprowadziliśmy się z Krakowa :) Może nie bardzo daleko, ale już nie jesteśmy krakowianami. Teraz jesteśmy myśleniczanami :)
Wiecie co to oznacza? PARAPETÓWE :) A że miejsca mamy teraz sporo to i parapetówka będzie z noclegiem (komu po nocy będzie się chciało wracać do Krakowa ;) ) . Szykujcie wątroby i prezenty (szczotkę do kibla już mamy ;) - ale tonę węgla chętnie przyjmiemy :D ). Jeszcze jesteśmy na etapie rozpakowywania i układania, ale za jakiś czas się odgruzujemy.A teraz z okna mamy taki widok :)

czwartek, 23 września 2010

:(

Wczoraj, po długiej chorobie, odszedł do krainy wiecznych spacerów nasz ukochany Bemol. Żył ponad 13 lat.

wtorek, 17 sierpnia 2010

16.08.2010
Nie ma to jak wypasiony kibelek na dzikim noclegu.Teren jest coraz bardziej pofalowany.Zmieniają się też wioski.Mieszkańcy zajmują się tu w większości pasterstwem, więc drogi są często "ulicami gównymi" :).Upał trochę mniejszy wiec dziś jechaliśmy bez siesty.Obiadek był pod knajpą która chyba należała do lokalnej "mafii" - ale i tak było miło :). Dziś dla odmiany śpimy w słonecznikach.Do morza zostało nam jakieś 30 km , ale nie chcieliśmy sie pchać wieczorem do wypoczynkowych miejscowości - na luzie dojedziemy jutro i spokojnie coś znajdziemy

Delta Dunaju

15.08.2010
Z Ostrava ruszamy piękna trasa w delcie Dunaju-wspaniałe widoki i tereny.Droga pofalowana i podjazdy które dają mi się we znaki-ale napieramy.Coś nam to napieranie nie wychodziło bo zrobiliśmy niecałe 70 km.Ale nocleg znaleźliśmy wypasiony:) pod ogromnym pomnikiem Trajana - niby na dziko ale ze stróżem :) i rano okazało się ze z fajnym kibelkiem :)

14.08.2010
Z Oltenity ruszamy dalej.Śniadaniu z domowymymi plackami i domowym dżemem nastraja nas pozytywnie.Niestety po przejechaniu kilkuset metrów dostrzegam że ma kapciach.Olewam to i dopompowuję.Podczas południowej przerwy przekonujemy się co znaczy bezmyślność rumuńskich kierowców.Gdy leżeliśmy w cieniu na trawce, podjechało BMW (fajna nowa szóstka - ale niestety zwieśniaczona).Kierowca chciał pokazać co potrafi i zaczął kręcić kółka - stracił jednak panowanie nad autem i poleciał bokiem w naszą stronę.Tył auta przeszedł metr od naszych głów i obsypal nas gradem kamieni i piachu...to tylko potwierdza moją opinię o rumuńskich kierowcach.
Pod wieczór docieramy do przeprawy przez Dunaj - alez ta rzeka jest wielka.Przed przeprawą jechało mi się już źle,bo schodziło mi powietrze.Już po przeprawieniu musiałem zmienić gumę - pierwsza na tym wyjeździe :) Chcieliśmy się rozbić przy przeprawieniu, ale celnik slużbista nie pozwolił ... strefa przygraniczna podobno (przecież jesteśmy w Unii...)Jechaliśmy po ciemku - na szczęście trafił się fajny pensjonat - właściciel wynajął nam pokój dla 4 osób w cenie dwójki ;)

sobota, 14 sierpnia 2010

Oltenita

13.08.2010
Noc w hotelu spędziliśmy tak sobie -było strasznie gorąco i dostaliśmy pokoje od ulicy - od świtu zaczęły jeździć ciężarówki,a przy zamkniętych oknach nie dało się spać.Ostanie 20 km przed południową przerwą jechaliśmy w 50 st upale, do tego droga zaznaczone na mapie na żółto (czyli main road) okazała się kamienistą drogą terenową (często tu tak jest).O dziwo po takiej drodze zapierniczały Dacie i nawet trafił sie jakiś Lanos ;) W jednym miejscu koleiny miały tak ze 40 cm-jak ten kierowca tam przejechał-nie wiem-ale rumuńscy kierowcy mają fantazję-szkoda że przy okazji brak im mózgów....
5 km przed Oltenitą ,w sklepie, zaczepiła nas Anna Maria - rumuńska studentka i zaproponowała nam nocleg u swoich dziadków.Mieliśmy okazję spędzić noc w tradycyjnym rumuńskim domu i spróbować domowego wina:) Bardzo mili i otwarci ludzie.Mieliśmy na drugi dzień przeprawić do Bułgarii,ale okazało się że nie ma takiej możliwości dlatego jedziemy do przeprawy w Calarasi i potem już przy granicy z Bułgarią w stronę wybrzeża