14.08.2010
Z Oltenity ruszamy dalej.Śniadaniu z domowymymi plackami i domowym dżemem nastraja nas pozytywnie.Niestety po przejechaniu kilkuset metrów dostrzegam że ma kapciach.Olewam to i dopompowuję.Podczas południowej przerwy przekonujemy się co znaczy bezmyślność rumuńskich kierowców.Gdy leżeliśmy w cieniu na trawce, podjechało BMW (fajna nowa szóstka - ale niestety zwieśniaczona).Kierowca chciał pokazać co potrafi i zaczął kręcić kółka - stracił jednak panowanie nad autem i poleciał bokiem w naszą stronę.Tył auta przeszedł metr od naszych głów i obsypal nas gradem kamieni i piachu...to tylko potwierdza moją opinię o rumuńskich kierowcach.
Pod wieczór docieramy do przeprawy przez Dunaj - alez ta rzeka jest wielka.Przed przeprawą jechało mi się już źle,bo schodziło mi powietrze.Już po przeprawieniu musiałem zmienić gumę - pierwsza na tym wyjeździe :) Chcieliśmy się rozbić przy przeprawieniu, ale celnik slużbista nie pozwolił ... strefa przygraniczna podobno (przecież jesteśmy w Unii...)Jechaliśmy po ciemku - na szczęście trafił się fajny pensjonat - właściciel wynajął nam pokój dla 4 osób w cenie dwójki ;)
wtorek, 17 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A kotka nie uratowaliśmy :(
OdpowiedzUsuńLefcia